:) nic tutaj nie pisałam, bo zaraz po powrocie wessała mnie praca.
A prac to kura ma teraz kilka.
Jestem etatową mamą,
jestem szwaczko-rysownikiem
jestem sprzątaczko-praczką
jestem kawo-zaparzaczką dla mojej ekipy remontowo budowlanej
jestem kierowcą
jestem sprzedawcą całości kuro dobrodziejstwa
jestem prowadzącą warsztaty
jestem też dziewczynką, którą ledwo to ogarnia i jest na skraju, ale jeszcze się trzymam.
Zuzka rośnie jak na drożdżach, dorasta trzylatki, przerosła rówieśników, gada cudownie, kocha dinopociąg nasz i chce być znowu dzidziusiem w brzuchu mamy (kiedyś jej powiedziałam trochę jak i co, że wtedy tuliłyśmy się cały czas i ona by tak chciała jeszcze raz ;)
w pracowni dzieje się dużo. Szyjemy cudne cudności. Koce przepiękne plażowe w zestawie z torbą plażowiczką no normalnie szał jakie to ładne. Nietoperze dziecięce, koszulki dla wszystkich.
a od dzisiaj... szyjemy też jesienno-zimową wersję naszych najlepszych. ale sza! nie powiem nic.
Jestem kawozaparzaczką, robotnicy piją hektolitry kawy fusiatej. A ponieważ prace na naszym poddaszu do wynajęcia trwają i idą ostro z kopyta kawa schodzi na kilogramy.
W nie dawno byłam w Wygiełzowie na cudownej ETNOmanii. Matko jak tam pięknie było. Skansen, stare domy, takie jak kocham całym sercem, kościółek drewniany i kura d. I warsztaty były i ja je prowadziłam. Miały trwać 3 godziny. Miały być 2 grupy po 15 osób... miały... bo stół warsztatowy przeżył najazd, oblężenie, w 45 minut było posprzątane. Tego nie spodziewał się nikt. NIKT zupełnie.
wspaniałe spotkania, dużo śmiechu, pozytywna energia, kura to kocha!
ale z całością tych spraw ledwo już daję radę i jeśli nie odpisuję na maila to znaczy, że po prostu nie mam już kiedy. trzymajcie za mnie kciuki żebym sobie poradziła, bo przede mną jeszcze długa prosta.
ostatnie zdjęcie jest autorstwa Joasi Zielińskiej, nasz wigwam nad morzem - doskonała sceneria i miejsce do zabawy :)