Tata przyniósł plan, sam go narysował, architekt wyrysował szczegóły, na miejscu starego powstał nowy. Beton lali w ziemię, w wielką dziurę, potem dalej lali, i dalej i dalej, żeby fundament był mocny, bo kiedyś płynął tędy strumień.
Potem przywieźli kamienie. Pamiętam 3 panów, starczych już, do których tata zawsze mówił z wielkim szacunkiem - kaminiarze - mistrzowie układania puzzli z kamienia. Wymurowali podbudówkę na której stoi cały dom, aż do połowy naszego parteru dom wymurowany jest z pięknego, szarego kamienia.
A później, później panowie murowali cegłami, różnie im szło, co wyszło przy tynkowaniu wewnątrz;) przy budowaniu dachu pracowała cała stolarnia mojego taty. Pamiętam, chociaż miałam 7 lat. Potem zamarło. bawiłyśmy się na budowie, wybierałyśmy pokoje, ale lata leciały, a to dalej była "budowa".
Poznałam Mata, pomieszkałam w Krakowie, pomieszkałam gdzie indziej i nagle ta budowa stała się moja, nasza i ożyła.
Najpierw nasz parter, potem, w ciąży z Zu przyziemie, gdzie mieści się pracownia, teraz poddasze.
Marzyło mi się mieszkanie na poddaszu, całe moje życie chciałam tam mieszkać, ale odkąd mam kurę d. moim ulubionym zajęciem jest dzielenie się z innymi tym co robię. Pomyślałam, że tym domem, tym poddaszem też mogę się podzielić, my nie potrzebujemy takiej przestrzeni, za to lubimy ludzi, lubimy gości.
Pomysł zrodził się w czerwcu, przez wakacje Mat był za granicą, a ja byłam matką wariatką, majstrem i właścicielką kury d. Udało się nam i w te kilka miesięcy zbudowaliśmy z pustostanu przez wylewki, CO i regipsy przepiękne poddasze, ciepłe i przytulne, zapraszające by pomieszkać.
Kiedy w lipcu po wylaniu wylewki się dowiedziałam, że cała instalacja jest raczej źle zrobiona i pasowałoby kuć, kiedy w sierpniu pan elektryk powiedział, że nie przyjdzie, kiedy pan fachowiec stwierdzał, że wymyślam traciłam nadzieję. Kiedy został nam miesiąc do przyjazdu pierwszych gości, a pan fachowiec w hurtowni stolarskiej powiedział mi, że kolorowych stopni nie da się zrobić czułam, że podcinają mi się skrzydła. Ale mój stolarz, najlepszy na świecie powiedział, że się da, fachowiec zdążył na czas, materiał na pościel przyszedł w ostatniej chwili. Ekipa sprzątająco-skręcająca meble szorowała całość do czwartku w południe (czwartek wieczór godzina zero)
Udało się.
Mamy kurną chatę. Chcemy się nią dzielić. Chcemy Was gościć, chcemy Was poznać.
Kurna Chata to poddasze w domu kury d. W domu z ogrodem, z lasem nie daleko w pięknej Rabce Zdrój.
To trzy pokoje dwuosobowe i antresola z łóżkiem dwuosobowym, to kuchnia, łazienka i bawialnia dla dzieci z bramką zabezpieczającą.
Kurna chata to kwintesencja mojego stylu, mojej głowy, moich pomysłów na wnętrze.
Każdy nasz gość otrzymuje od nas to co umiemy robić najlepiej, domowe przetwory i nasze prawie trzyletnie wino.
Ponieważ pracownia kury d. jest dwa piętra niżej istnieje możliwość organizacji warsztatów szycia maszynowego lub ręcznego.
Planujemy też zrobić pokój do masażu, bo kura skończyła takie studia nie tak dawno temu, ale to na razie plan, szukamy miejsca :))
terminy można rezerwować mailowo manufakturaas@gmail.com lub telefonicznie 662216764
cennik:
cena za całe poddasze ( 8 osób+ dzieci śpiące z rodzicami)
zima 320-350 zł/doba
wiosna 200 zł/doba
lato 250 zł/doba
jesień 250 zł/doba
to bardzo kusząca propozycja :) bardzo :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniała historia :) Wszyscy marzą, a tylko niektórzy mają tyle odwagi i siły, by marzenia spełnić. Tobie gratuluję :) Pięknie wyszło :) Oby się równie pięknie mieszkało, gościło i żyło :) Z całego serca życzę!
OdpowiedzUsuńKura-D zaprasza wszystkie kurki, koguty i małe kurczaki, powodzenia i wytrwałości i kto wie może do miłego zobaczenia :) Aldona
OdpowiedzUsuńOj super! znów jestem blisko, a czasu przez szyciowe szaleństwo na nic po za tym nie mam:(
OdpowiedzUsuńo jak pięknie, juz notuję miejsce w szufladce "wakacje"
OdpowiedzUsuńZimą to może nie bo ja za Zimą to nie bardzo...ale weekend majowy...brzmi bardzo kusząco:) Muszę z mężem ustalić..i ekipę zebrać:P
OdpowiedzUsuńCudownie Agatko...jestem dumna z Ciebie i twojej determinacji...i pomyśleć,ze wszystko zaczęło się od jednego zdjęcia)))))))
OdpowiedzUsuńOjej! Super! Gratuluję! W Rabce spędziłam część swojego dzieciństwa! Miło byłoby tam wrócić z dziećmi ;o) Kurna Chata wygląda pięknie!
OdpowiedzUsuń:) cudnie, tej najtrudniejsze sprawy jak się rozwiążą najabrdziej cieszą więc niech was cieszy to podasze niezmiernie :) i może kiedyś ja z moją bandą się pojawię ..z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńPiękne wnętrze, kolorowe, mające swój charakter
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć pięknej historii, odwagi do realizacji marzeń i życzyć powodzenia, co też czynię!
OdpowiedzUsuńCeny kosmicznie wysokie, jak w 4* hotelu .
OdpowiedzUsuńPiekna historia i pięknie opowiedziana ....
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś do kurnej chaty na kawę się wprosze bo daleko nie mam....
Pozdrawiam
Przepięknie Agatko, podziwiam zapał, udowodniłaś, że marzenia się spełniają! pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńczy 40 zł od osoby w zimie to kosmiczna cena? chyba Anonimie nie doczytałeś,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Super pomysł, jakby były jakieś zorganizowane warsztaty szycia, to prosze pisz na blogu z chęcią się wybiorę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiekne! Iwona
OdpowiedzUsuńŚliczne poddasze!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo no no pieknie tam u Was, w Rabce to ja kiedys do Sanatorium jezdzilam, fajnie bylo . Zakopanego moj maz nie znosi ale do Was moze bym go zaciagnela :)
OdpowiedzUsuń