środa, 27 listopada 2013

o kurnej chacie, o spełnianiu marzeń, o walce, o traceniu nadziei, o jej odzyskiwaniu

Kiedyś, kiedy byłam mała kiedy mój tata przyniósł plan domu. Kiedyś wcześniej, zburzyli stary dom babci, bo drewno przegniło i nie dało się uratować starych belek, pamiętam tamten czarny dom i malwy przed nim.
Tata przyniósł plan, sam go narysował, architekt wyrysował szczegóły, na miejscu starego powstał nowy. Beton lali w ziemię, w wielką dziurę, potem dalej lali, i dalej i dalej, żeby fundament był mocny, bo kiedyś płynął tędy strumień.
Potem przywieźli kamienie. Pamiętam 3 panów, starczych już, do których tata zawsze mówił z wielkim szacunkiem - kaminiarze - mistrzowie układania puzzli z kamienia. Wymurowali podbudówkę na której stoi cały dom, aż do połowy naszego parteru dom wymurowany jest z pięknego, szarego kamienia.
A później, później panowie murowali cegłami, różnie im szło, co wyszło przy tynkowaniu wewnątrz;) przy budowaniu dachu pracowała cała stolarnia mojego taty. Pamiętam, chociaż miałam 7 lat. Potem  zamarło. bawiłyśmy się na budowie, wybierałyśmy pokoje, ale lata leciały, a to dalej była "budowa".
Poznałam Mata, pomieszkałam w Krakowie, pomieszkałam gdzie indziej i nagle ta budowa stała się moja, nasza i ożyła.


Najpierw nasz parter, potem, w ciąży z Zu przyziemie, gdzie mieści się pracownia, teraz poddasze.
Marzyło mi się mieszkanie na poddaszu, całe moje życie chciałam tam mieszkać, ale odkąd mam kurę d. moim ulubionym zajęciem jest dzielenie się z innymi tym co robię. Pomyślałam, że tym domem, tym poddaszem też mogę się podzielić, my nie potrzebujemy takiej przestrzeni, za to lubimy ludzi, lubimy gości.

Pomysł zrodził się w czerwcu, przez wakacje Mat był za granicą, a ja byłam matką wariatką, majstrem i właścicielką kury d. Udało się nam i w te kilka miesięcy zbudowaliśmy z pustostanu przez wylewki, CO i regipsy przepiękne poddasze, ciepłe i przytulne, zapraszające by pomieszkać.

Kiedy w lipcu po wylaniu wylewki się dowiedziałam, że cała instalacja jest raczej źle zrobiona i pasowałoby kuć, kiedy w sierpniu pan elektryk powiedział, że nie przyjdzie, kiedy pan fachowiec stwierdzał, że wymyślam traciłam nadzieję. Kiedy został nam miesiąc do przyjazdu pierwszych gości, a pan fachowiec w hurtowni stolarskiej powiedział mi, że kolorowych stopni nie da się zrobić czułam, że podcinają mi się skrzydła. Ale mój stolarz, najlepszy na świecie powiedział, że się da, fachowiec zdążył na czas, materiał na pościel przyszedł w ostatniej chwili. Ekipa sprzątająco-skręcająca meble szorowała całość do czwartku w południe (czwartek wieczór godzina zero)
Udało się.
Mamy kurną chatę. Chcemy się nią dzielić. Chcemy Was gościć, chcemy Was poznać.





Kurna Chata to poddasze w domu kury d. W domu z ogrodem, z lasem nie daleko w pięknej Rabce Zdrój.
To trzy pokoje dwuosobowe i antresola z łóżkiem dwuosobowym, to kuchnia, łazienka i bawialnia dla dzieci z bramką zabezpieczającą.
Kurna chata to kwintesencja mojego stylu, mojej głowy, moich pomysłów na wnętrze.


Każdy nasz gość otrzymuje od nas to co umiemy robić najlepiej, domowe przetwory i nasze prawie trzyletnie wino.




Ponieważ pracownia kury d. jest dwa piętra niżej istnieje możliwość organizacji warsztatów szycia maszynowego lub ręcznego.
Planujemy też zrobić pokój do masażu, bo kura skończyła takie studia nie tak dawno temu, ale to na razie plan, szukamy miejsca :))

terminy można rezerwować mailowo manufakturaas@gmail.com lub telefonicznie 662216764
cennik:
cena za całe poddasze ( 8 osób+ dzieci śpiące z rodzicami)
zima 320-350 zł/doba
wiosna 200 zł/doba
lato 250 zł/doba
jesień 250 zł/doba

środa, 4 września 2013

kura d. na chłodniejsze dni

 jesień szybkimi krokami wkrada się do naszych domów. Czuć ją w powietrzu, widać na niebie. Po upałach zostało wspomnienie. Teraz chcę się otulić czymś ciepłym zatopić w szerokim dresie, nałożyć ciepłe skarpety i pić herbatę.

 oto nasza sesja zdjęciowa pod tytułem kura na chłodniejsze dni. Zdjęcia robione były gdy upał był realny, a chodzenie w długim rękawie graniczyło z przegrzaniem. Ach kiedy to było :)















wszystkie produkty znajdziecie w dziale kura d. na chłodniejsze dni w sklepie na kura-d.pl



dziękuję Izie fotografce z podejściem do dzieci zobaczcie Malinowe Noski
dziękuje modelom: Sylwi, Wojtkowi, Remisiowi, Mai i Zuźce
dziękuje ekipie ;) Madzi, Rafałowi i Matowi


czwartek, 29 sierpnia 2013

zapraszam na film. o magicznym świecie kury d. i jesiennych ubraniach



ten filmik to zapowiedź naszych ubrań na chłody. Ten filmik to radość z noszenia wygodnych, ciepłych rzeczy.

Ten filmik to moja wielka duma.

Dziękuję Malinowe Noski Photography za całość
Wojtkowi Mlekodajowi za muzykę i modeling
modelkom Zuzi, Sylwi i Maii
modelowi: Remisiowi

cieszcie się z nami. Niektóre ubrania już można zamawiać. znajdziecie je w sklepie w dziale kura na chłodniejsze dni.

brrr. powietrze pachnie już jesienią. uwielbiam :)

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

dawno temu był urlop

:) nic tutaj nie pisałam, bo zaraz po powrocie wessała mnie praca.
A prac to kura ma teraz kilka.
Jestem etatową mamą,
jestem szwaczko-rysownikiem
jestem sprzątaczko-praczką
jestem kawo-zaparzaczką dla mojej ekipy remontowo budowlanej
jestem kierowcą
jestem sprzedawcą całości kuro dobrodziejstwa
jestem prowadzącą warsztaty
jestem też dziewczynką, którą ledwo to ogarnia i jest na skraju, ale jeszcze się trzymam.

Zuzka rośnie jak na drożdżach, dorasta trzylatki, przerosła rówieśników, gada cudownie, kocha dinopociąg nasz i chce być znowu dzidziusiem w brzuchu mamy (kiedyś jej powiedziałam trochę jak i co, że wtedy tuliłyśmy się cały czas i ona by tak chciała jeszcze raz ;)

w pracowni dzieje się dużo. Szyjemy cudne cudności. Koce przepiękne plażowe w zestawie z torbą plażowiczką no normalnie szał jakie to ładne. Nietoperze dziecięce, koszulki dla wszystkich.
a od dzisiaj... szyjemy też jesienno-zimową wersję naszych najlepszych. ale sza! nie powiem nic.



Jestem kawozaparzaczką, robotnicy piją hektolitry kawy fusiatej. A ponieważ prace na naszym poddaszu do wynajęcia trwają i idą ostro z kopyta kawa schodzi na kilogramy.

W nie dawno byłam w Wygiełzowie na cudownej ETNOmanii. Matko jak tam pięknie było. Skansen, stare domy, takie jak kocham całym sercem, kościółek drewniany i kura d. I warsztaty były i ja je prowadziłam. Miały trwać 3 godziny. Miały być 2 grupy po 15 osób... miały... bo stół warsztatowy przeżył najazd, oblężenie, w 45 minut było posprzątane. Tego nie spodziewał się nikt. NIKT zupełnie.
wspaniałe spotkania, dużo śmiechu, pozytywna energia, kura to kocha!


ale z całością tych spraw ledwo już daję radę i jeśli nie odpisuję na maila to znaczy, że po prostu nie mam już kiedy. trzymajcie za mnie kciuki żebym sobie poradziła, bo przede mną jeszcze długa prosta.
ostatnie zdjęcie jest autorstwa Joasi Zielińskiej, nasz wigwam nad morzem - doskonała sceneria i miejsce do zabawy :)


wtorek, 25 czerwca 2013

urlopujemy





Kochani!
wyruszamy z Królewną Zuzu nad Bałtyk by testować naszą nową nowość bawełniano-ortalionowy koc plażowy i aby odpocząć, nabrać jodu w płuca i wiatru w żagle.

Z tego też powodu zamówienia które wskoczą do nas po 26 czerwca będą realizowane po powrocie czyli po 10 lipca. Nie tak długo :) w sam raz aby zatęsknić za tym co się kupiło :)))

Tymczasem sklep aż kipi od nowości :) pojawiły się czarne koszulki dla wszystkich, dla dzieci dla mam i dla tatów :) Tak! mamy też męskie! nareszcie można by powiedzieć :)
dla dużych dziewczyn mamy też tuniki w naszym fasonie. Brakowało oj brakowało no to są:)
przy okazji - mam nową fryzurę - na upały idealna ;)

dla każdego pojawiła się też nuta patriotyczna. Czyli koszulka jestem z Polski.
a dzisiaj na Facebooku kury d. premiera nereczek Joanki :)
postanowiłam, z powodu dużego zainteresowania wrzucić je o 20 w osobnym albumie, kto pierwszy się podpisze tego jego jest. A jest w czym wybierać, cud miód orzeszki :)
ściskam serdecznie :)
Wasza kura d.


wtorek, 11 czerwca 2013

bo ja zawsze lubiłam baźgrać

ale nigdy nie umiałam malować.
no może jako dziecko coś tam trochę. podobno. jakąś nagrodę nawet odebrała, pamiętam, chyba jako pięciolatka. W Zakopanem. Ale potem to mi malowanie nie szło. Jakoś perspektywa mi nie szła, ani martwa natura nie podchodziła, ani nawet pejzaż. nic. tylko bochomazki na ostatniej stronie zeszytu.
No i mi tak zostało, że lubię schematycznie coś tam ciapnąć na kartkę.

Od kilku miesięcy ciapię też po koszulkach, które przy okazji szyjemy w pracowni, więc swoje niszczę, a czasami nawet coś wychodzi :)
Kilka fajnych realizacji podrzucam tutaj, bo jest się już czym pochwalić.







jak widać nie jest to obraz wysokich lotów, tylko takie tam dziubanie, ale wyjątkowo dużo mi radości daje to gryzmolenie dlatego wymalowanie koszulki kosztuje tylko 4 zł :) zapraszam więc serdecznie i polecam się :))

poniedziałek, 3 czerwca 2013

mieszkamy w Rabce, bo tutaj jest pięknie

 nie można sobie wybrać miejsca urodzenia, ale czasem los wybiera za nas tak dobrze, że nie trzeba tego zmieniać. Próbowałam kilku miejsc, ale jestem do Rabki przyrośnięta i wpisuję się w klimat tutaj panujący i kiedy oddycham tym powietrzem czuję się doskonale i pomysłów mam sporo, więc do twórczego życia jest to miejsce idealne.
 Kilka lat temu park został kompletnie zniszczony przez śnieg we wrześniu. Stare, piękne drzewa leżały złamane, wydawało się, że będzie tylko gorzej, a tu proszę. Po ogromnym remoncie park wygląda bajecznie. Jest podzielony na strefy, obsadzony bardzo mądrze, tak, że kwitnie przez cały sezon. Z dwoma dużymi parkami zabaw dla dzieci, które są bardzo dobrze wyposażone.

 Można w nim spędzić cały dzień i Zuzia zwykle jest w nim cały dzień. Jeśli kiedyś tu przyjedziecie pewnie ją spotkacie.
 W parku znajduje się też darmowa tężnia solankowa. Nie będę się rozpisywać, ale jod, który się uwalnia z solanek ma bardzo wiele pozytywnych właściwości.
zapachy, kolory, spokój, czego chcieć więcej :)


na zdjęciach można zobaczyć:
rabczański park zdrojowy
bluzy: kura d.
legginsy: mamatu