w moim życiu muzyka przez bardzo długi czas była na pierwszym miejscu. Teraz nadal jest w czołówce, ale Zuz i Mat zajęli podium :)
Do szkoły muzycznej zapisałam się zw na moją przyjaciółkę. Wiolonczela pojawiła się przypadkowo, miał byc fortepian. Pokochałam ją i stała się moją prywatną powierniczką wszystkich problemów, dzięki niej się wypowiadałam grając raz te smutniejsze raz weselsze utwory.
"Romans" trwał 8 lat. to dużo i mało, dla mnie to najpiękniejsze lata młodości:) ale wybrałam zwykłe liceum, chłopaka ( też muzycznego, męża obecnego), prace w wakacje i tak oddalałyśmy się z "Wiolą"coraz bardziej.
Rok temu dostałam od męża nową wiolonczelę, piękną, o głębokim miodowym głosie. Niestety okazuje się, że Zuzia jej nie lubi i płacze gdy gram ( może to za długa przerwa była ;) nie mam też czasu niestety by się nią porządnie zaopiekować, liczę jednak, że kiedyś nadejdzie ten moment i do siebie wrócimy:)
Po tym długim wstępie przedstawiam szyciowe nawiązanie do muzyki. Dwie ósemki. Na specjalne zamówienie Pani Doroty z radia Kraków, uszyłam ich więcej. A będą dostępne w pięciu polarowych kolorach: fioletowym, niebieskim, czerwonym, pomarańczowym i białym.
w razie zainteresowania zapraszam do pisania maila. cena w cenniku u góry :)
No proszę,nie tylko zdolna ale bardzo pomysłowa z Ciebie dziewczyna!Czego to Ty nie wyczarujesz z kawałka materiału! Powodzenia z Wiolą!
OdpowiedzUsuń