Narzutki powstały bo... nie miałam się w co ubrać na koncer Meli Koteluk.
Chciałam coś prostego i ciepłego, czym mogłabym się otulić, ale nie koniecznie żeby to był sweter.
Powstała fioletowa z szarymi ściągaczami. Do niej doszyłam czarno-czarną i czarno szarą.
Dzisiejsza podoba idealnie nadaje się na zdjęcia, dlatego pohasałyśmy z Sylwią na łąki.
Podobają mi się te zdjęcia, jestem zadowolona z moich marnych umiejętności jako fotograf.
Dziękuje serdecznie Sylwii, że mimo zimna dzielnie pozowała.
i na koniec moje ulubione.
Świetne narzutki i ładne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńŚwietnie szyjesz. A niekoniecznie musisz świetnie fotografować ^^
OdpowiedzUsuńŚwietne te narzutki, wyglądają na fantastycznie wygodne i nie krępujce! Ja tam widzę w Tobie potencjał fotograficzny ;]
OdpowiedzUsuńO tak są super :)
OdpowiedzUsuń